Każdy rodzic chce dla swojego dziecka jak najlepiej. Cały czas przyglądamy się naszym maluchom czy dobrze się rozwijają, biegamy z nimi na różne zajęcia rozwijające, zajęcia integracji sensorycznej, szukamy coraz to nowocześniejszych zabawek edukacyjnych, kreatywnych, interaktywnych. Ale może takie nasze zbyt „troskliwe” działania wcale nie są dobre dla naszych pociech? Zapytałam o to lek. med. Iwonę Terczyńską pediatrę i neurologa dziecięcego. Poznajcie opinię specjalisty.
Specjaliści coraz częściej diagnozują zaburzenia integracji sensorycznej, zaburzenia równowagi, zaburzenia czynności manualnych, z czego to wynika?
Lek.med.Iwona Terczyńska: Problem jest bardzo złożony. Już kilkadziesięt lat temu zdano sobie sprawę, że wraz z rozwojem technologicznym każde kolejne pokolenie jest coraz mniej sprawnie ruchowo. Dzieje się tak dlatego, że dzieci mają coraz mniej możliwości rozwijania umiejętności sensorycznych w naturalnym środowisku. Spędzają głównie czas w zamkniętych pomieszczeniach zamiast bawić się kamykami, patykami, piachem, obserwować ptaki, słuchać wiatru. Po prostu spędzają czas w sztucznym świecie otoczone plastikiem. Zamiast chodzić są wożone. Zabrania się im biegać i wspinać, bo to niebezpieczne…. Współczesny sposób życia ogranicza dzieciom samodzielne eksplorowanie świata. Nie pozwalamy im uczyć się na własnych błędach. Wyręczamy je i planujemy im życie, gdzie tylko się da. Rodzice są obecni w życiu swoich dzieci zbyt często i zbyt mocno.
Pamiętajmy też, że mózg dziecka pracuje znacznie wolniej niż dorosłego i na obróbkę bodźców, potrzebuje więcej czasu. Jeśli mu tego czasu nie dajemy to mózg „idzie na skróty”, nie rozwija pewnych połączeń neuronalnych. Wieczny pośpiech dorosłych przekłada się na przewlekły stres u większości dzieci, a wydzielany w stresie kortyzol jest wrogiem rozwoju mózgu.
Rosnącym problemem jest też nadmiar bodźców, co negatywnie wpływa na mózg. Mózg małego dziecka w pamięci operacyjnej może zajmować się jednym problemem. Dopiero z czasem, w wieku szkolnym, mózg potrafi obrabiać na raz 2 -3 problemy. To przeciążenie kognitywne nasila stres i błędne koło się zamyka.
Kolejnym elementem, o którym mówi się coraz częściej, choć nie ma na to jeszcze wiarygodnych badań jest sposób życia matek w czasie ciąży. Zmniejszyła się aktywność fizyczna kobiet ciężarnych, sposób odżywiania, wiele kobiet nadużywa alkoholu i pali papierosy. Ciąży towarzyszy często również znacznie większy stres, który ma wpływ na płód. W wielu przypadkach, choć nie we wszystkich, dużą rolę odgrywają czynniki genetyczne, czynniki okołoporodowe. Nie do końca wyjaśniony jest jeszcze wpływ zanieczyszczenia środowiska na rozwój sensoryczny dzieci, ale coraz więcej badaczy jest zdania, że ten wpływ istnieje.
Chcąc być dobrymi rodzicami kupujemy coraz to więcej zabawek interaktywnych, aby pobudzić rozwój dziecka, czy to dobrze? Czy może pozwolić dziecku na szukanie sobie samemu „zabawek”, pozwalając mu na eksplorację świata?
I.T.: Zabawki interaktywne są przydatne, ale tylko jako uzupełnienie naturalnych bodźców stymulujących rozwój. Interaktywny charakter powinny mieć przede wszystkim kontakty z rodzicami, rodzeństwem, psem, kotem…. Znaczne lepsze są zabawki kreatywne (bo zabawki interaktywne nie zawsze takie są), czyli takie, które rozwijają wyobraźnię, zmuszają do kombinowania.
Czy lepsza sala do integracji sensorycznej, czy podwórko, łąka, las?
I.T.: Każde dziecko w momencie urodzenia jest „niezintegrowane sensorycznie”. Procesy integracyjne w mózgu trwają wiele lat. W pierwszych miesiącach życia, integracja odbywa się głównie w oparciu o relacje matka dziecko. Z wiekiem coraz większe znaczenie mają bodźce środowiskowe, z których najważniejsza, mówiąc najprościej, jest natura, bo w takich warunkach ewoluował mózg człowieka, dlatego zawsze będą lepsza łąka, las czy podwórko niż sala do integracji sensorycznej. Ale jest też grupa dzieci, które będą wymagały dodatkowo (nigdy zamiast) terapeutycznych zajęć ze specjalistą.