Wczoraj mój nastoletni syn zaczął wypytywać o objawy depresji u dzieci. Czy dzieci też chorują na depresję? Jak się objawia? I jak długo trwa leczenie? Jak na 13 latka te pytania wydały mi się bardzo poważne i trochę niepokojące. Pogadaliśmy, o depresji, o samookaleczeniach u nastolatków. Obiecał, że gdyby zauważył, że ktoś z jego znajomych przejawia jakieś objawy, które wydadzą mu się niepokojące powie mi o tym. Od wczoraj moja czujność wzrosła o 100%. Zadzwoniłam do mojej przyjaciółki Joanny Chatizow prezeski Stowarzyszenia Aktywnie Przeciwko Depresji , autorki książki „Depresja i samobójstwa dzieci i młodzieży”, aby jeszcze podpytać i zweryfikować swoją, bądź, co bądź pobieżną wiedzę na ten temat.
Jak często zdarza się, że na depresję chorują dzieci i co jest tego przyczyną?
Joanna Chatizow: Depresja to wielki problem zdrowotny i społeczny. WHO szacuje, że do 2030 r. znajdzie się na pierwszym miejscu najczęściej diagnozowanych jednostek chorobowych na świecie. Dotyczy to również dzieci i młodzieży. Obecnie szacuje się, że ok. 2% dzieci i młodzieży choruje na depresję, ale nie jest możliwe nawet w przybliżeniu określić jak duża jest szara strefa depresji, która nie jest leczona i wymyka się wszelkim statystykom.
Przyczyn ciągłego wzrostu zapadalności na depresję dopatruje się przede wszystkim we wzroście tempa życia, zupełnie nieprzystającym do ewolucyjnego rozwoju naszego układu nerwowego. W przeciągu dwóch ostatnich pokoleń przyspieszyliśmy życiowo i technologicznie tak bardzo, że organizm nie jest w stanie za tym tempem nadążyć, bo od stuleci dużo wolniej mógł się adaptować do zmian.
Od wczesnego dzieciństwa jesteśmy zmuszeni do dużo szybszego przetwarzania informacji, ciągłego ich napływu, narażeni na przeciążenie układu nerwowego ze znikomymi umiejętnościami i możliwościami redukcji napięcia niż nasi dziadkowie.
Jeśli spojrzymy z boku, z pewnego dystansu na funkcjonowanie naszych dzieci, ale również i nas samych, nie sposób nie zauważyć, że jesteśmy przebodźcowani. Telefon komórkowy, niemalże przyrośnięty do ręki od świtu do nocy, gdzie bez przerwy przewija się ekran – to dziesiątki nieuświadomionych, obciążających bodźców na sekundę. A jest to dopiero wierzchołek góry lodowej. Dostęp do nowoczesnych mediów coraz młodszej grupy odbiorców często generuje niedojrzałe zachowania. Coraz więcej dzieci i młodzieży doświadcza cyberprzemocy, tzw. hejtu, ośmieszania, nagonki, z którymi często nie są w stanie sobie poradzić. Jeśli do tego dochodzi brak wsparcia w szkole i rodzinie to już tylko krok do problemów psychicznych, depresji czy myśli samobójczych.
Obciążenie nauką, zajęciami dodatkowymi, najczęściej też ze sfery intelektualnej, brak czasu na beztroską zabawę czy po prostu pospolitą nudę i błogie lenistwo sprawia, że dzieci mają nie tylko problemy psychiczne, ale gorzej rozwijają się fizycznie. Zamiast prowadzić je na integrację sensoryczną może warto, aby spędziły trochę czasu, zagniatając ciasto z mamą czy na majsterkowaniu z tatą. Byłoby świetnie gdyby mogły też czasem po prostu pobłądzić myślami.
Jakie są objawy, które powinny szczególnie zwrócić naszą uwagę i skłonić do konsultacji z psychologiem?
J.Ch.: Najważniejszą sprawą powinno być wyczulenie na zamianę zachowania. Jeśli nasze dziecko było towarzyskie, chętnie nawiązywało kontakty z rówieśnikami, lubiło spędzać z nami czas na wspólnych rozmowach czy zajęciach, a nagle zaczyna się z tych kontaktów wycofywać, zamykać w sobie, izolować to należy zadać sobie pytanie, co może być powodem takiej zmiany. Również odwrotnie – jeśli zamknięte, introwertyczne dziecko zaczyna znikać z domu, jest pobudzone, wesołkowate, to także powinno nas zaniepokoić.
Zawsze powinniśmy być również wyczuleni na zmiany apetytu, zaburzenia snu (bezsenność lub nadmierna senność) i oczywiście nigdy nie lekceważyć ewidentnych sygnałów i komunikatów ze strony dziecka. Smutek, apatia, „nie chce mi się żyć”, „chyba się zabiję”, „mam wszystkiego dosyć” może świadczyć o rozwijającej się depresji i nie należy zrzucać wszystkiego na dojrzewanie. Lepiej zareagować na zapas niż przegapić i nie zareagować w przypadku poważnych problemów.
Wiek nastoletni to czas wielkich wyzwań dla dziecka i dla rodzica. Jak odróżnić zwykły bunt nastolatka, a zachowania chorobowe?
J.Ch.: Bunt przeciwko znanym wartościom, chęć izolacji, proces separacji i indywidualizacji to naturalne zachowania nastolatków nie mające nic wspólnego z depresją. Nastolatki w tym okresie mogą sprawiać kłopoty wychowawcze, zwłaszcza jeśli relacje rodzinne są płytkie, a dziecko nie ma poczucia bezpieczeństwa i wsparcia w najbliższych. Jeśli problemy zaczynają przerastać rodziców to można spróbować rozwiązać je z pomocą specjalisty, czyli rozpocząć terapię rodzinną.
Warto pamiętać, że w okresie adolescencji najważniejsze stają się relacje z rówieśnikami i oparcie w tej grupie jest dla młodej osoby najważniejsze. Jeśli natomiast dziecko stoi niejako z boku, nie ma grupy przyjaciół i nie udziela się towarzysko, a do tego wykazuje pewne objawy obniżenia nastoju (smutek, nic nie cieszy) i napędu (ospałość, brak energii, trudności w wykonywaniu najprostszych czynności) wtedy powinna nam się zapalić czerwona lampka.
Co my rodzice możemy zrobić, kiedy u dziecka już stwierdzona zostaje choroba? Często sami wpadamy w panikę i zachowujemy się nienaturalnie.
J.Ch.: Rodzina stanowi system naczyń połączonych. Kiedy choruje jeden jej członek, to niedomaga cały system rodzinny. Na ogół też depresja u dziecka jest wynikiem pewnych deficytów w relacjach z najbliższymi. Depresja może być czynnikiem wymuszającym zmiany w panujących stosunkach.
Kiedy dziecko leczy się na depresję lekarz najczęściej zaleca terapię rodzinną, która niejako powinna wyprostować i naprawić problemy domowe. Jeśli rodzice to rozumieją, wspierają dziecko w zdrowieniu i podejmują trud terapeutyczny dla dobra całej rodziny to można liczyć, że ich latorośl szybko wyjdzie na prostą. Gorzej, jeśli prowadzą nastolatka do lekarza i psychoterapeuty, oczekując że specjaliści naprawią to, co się w dziecku zepsuło, sami nie widząc potrzeby pracy nad relacjami. Wówczas proces zdrowienia może być długi i trudny.
Ile trwa leczenie depresji u dzieci i młodzieży. I jaka wygląda rehabilitacja po takim epizodzie depresyjnym?
J.Ch.: Leczenie depresji i wychodzenie z niej zależy od wielu czynników i jest procesem bardzo indywidualnym. Czasem wystarczy pół roku, a niekiedy potrzeba kilku lat, aby mocno stanąć na nogi.
Oprócz leczenia farmakologicznego niezbędna jest psychoterapia, która nauczy dziecko prawidłowych reakcji w sytuacjach stresowych, zdrowego rozładowywania napięcia, da narzędzia do dalszego, prawidłowego rozwoju, co zapobiegnie nawrotom depresji i nauczy radzenia sobie w trudnych sytuacjach. Leki możemy porównać do gipsu na złamaną nogę, a właśnie psychoterapię do procesu rehabilitacji.
Jak rozmawiać z dzieckiem o swojej depresji? Często zdarza się, że któreś z rodziców ma depresję i ukrywa ją przed dzieckiem, ale dzieci czują i często wyobrażają sobie, że może to przez nich jest coś nie tak z mamą czy z tatą.
J.Ch.: Dzieci doskonale wiedzą, kiedy z rodzicami dzieje się coś złego. Jest to atawistyczna umiejętność, bo od ich kondycji w dużej mierze zależy ich poczucie bezpieczeństwa, a kiedyś również szanse na przetrwanie. Dlatego absolutnie nie należy przed dziećmi niczego ukrywać. Należy jednak przekazywać im trudne treści w sposób adekwatny do wieku.
W przypadku młodszy dzieci można sięgnąć po odpowiednią lekturę opisującą depresję np. „Włosy mojej mamy”. Ze starszymi powinniśmy szczerze porozmawiać o swoim samopoczuciu i podjętym leczeniu. Wytłumaczyć na czym polega farmakoterapia, jakie mogą się zdarzyć skutki uboczne i ile trzeba czekać na efekty terapeutyczne. Jest to dobry moment na rozmowę o emocjach, relacjach w rodzinie i oczekiwaniach względem jej członków, zwłaszcza w sytuacji kryzysowej jakiem jest choroba.
Pisząc książkę o „Depresji i samobójstwach dzieci i młodzieży” miałam okazję rozmawiać nie tylko z nastolatkami, ale również ich rodzicami. Jedna z mam opowiedziała mi, że właśnie jej depresja i powiadomienie o niej najbliższych sprawiło, że jej nastoletnia córka przyznała się, że od wielu miesięcy nie radzi sobie ze sobą i myśli o odebraniu sobie życia. Okazało się, że choroba zbliżyła je do siebie i razem udało jej się ją pokonać.