Trzeba przyznać otwarcie, za rosnące statystyki dotyczące liczby dzieci z nadwagą i otyłych odpowiedzialni jesteśmy my – dorośli. Już od urodzenia wpajamy im niezdrowe nawyki żywieniowe, przekarmiamy cukrem, wozimy w wózkach zamiast pozwolić spontanicznie czworakować czy biegać po trawie, bez poważnego powodu zwalniamy z lekcji WF, ulegamy zachciankom słodyczowym i fast foodowym. Takich grzechów popełniamy wiele, niektóre nieświadomie, a niektóre z własnego lenistwa i wygody.
Polskie dzieci tyją najszybciej w Europie
Według Światowej Organizacji Zdrowia na nadmiar kilogramów cierpi co czwarty mały Europejczyk, ale najszybciej tyją dzieci w Polsce. Z danych Instytutu Żywności i Żywienia wynika, że 22 proc. polskich uczniów szkół podstawowych ma nadwagę lub jest otyłych. Nadwaga czy otyłość u dzieci to nie tylko problem estetyczny czy towarzyski (większość dzieci z nadwagą boryka się z problemami akceptacji wśród znajomych), ale przede wszystkim zdrowotny. Dzieci ze znacznie zwiększoną ilością kilogramów narażone są na zespół metaboliczny (przeczytacie o nim tutaj), nadciśnienie, miażdżycę, przeciążone stawów, szczególnie biodrowych i kolanowych, cukrzycę typu 2 oraz depresję (10% dzieci z nadwagą cierpi na zaburzenia emocjonalne, w tym depresję).
Przyczyn otyłości u dzieci upatruje się w wielu czynnikach. Oto te najczęściej wymieniane
- Złe odżywianie. Jedzenie, które spożywają nie jest odżywcze w sensie zapotrzebowania młodego organizmu na substancje, które są mu potrzebne do rozwoju (witaminy, dobrej jakości tłuszcze, białko, mikro i makro elementy). W diecie dzieci znajduje się za dużo produktów typu fast food oraz żywności przetworzonej.
- Złe nawyki żywieniowe. Od najmłodszych lat kształtujemy nawyki żywieniowe. Dzieci wynoszą z domu upodobanie do określonego sposobu odżywiania i smaków. Zarówno w diecie dorosłych i tym samy dzieci wciąż występuje zbyt mała ilość warzyw i owoców. Na porządku dziennym są słodkie i słone przekąski, które zaburzają nie tylko metabolizm, ale również proces łaknienia. Nieregularne posiłki , jedzenie przy telewizorze prowadzące do bezwiednego napełniania żołądka też nie sprzyjają utrzymaniu prawidłowej wagi. Jak wskazują badania Instytutu Żywności i Żywienia po słone przekąski sięga już 99 proc. dzieci w wieku przedszkolnym. A trzeba pamiętać, że osoby spożywające kilka przekąsek w ciągu dnia mogą wraz z nimi zjeść około 1000 kcal więcej niż osoby, które ich nie spożywają.
- Picie słodkich napojów. Nie oszukujmy się, te wszystkie soczki, napoje kolorowe czy napoje gazowane słodzone są cukrem. To one dodają niepotrzebnych kalorii. A do tego wśród młodych osób jest moda na spożywanie napojów energetycznych słodzonych dużymi ilościami cukru.
- Brak aktywności fizycznej, w tym tej spontanicznej, czyli zabawy na świeżym powietrzu w godzinach, kiedy organizm może syntezować ze słońca wit D3. W Polsce mamy jeszcze powszechny problem zwalniania dzieci z zajęć WF w szkole (im dzieci starsze tym więcej zwolnień). Niewielka tylko cześć zwolnień pochodzi o lekarza, większość to te od rodziców bez podania powodów. Często dzieciaki też wymiguje się z WF, tłumacząc się brakiem stroju. Bezpodstawne zwalnianie dzieci z WF odbiera im możliwość ruchu. W czasie lekcji siedzą na ławce, nierzadko pałaszując jakiegoś batonika (to moje obserwacje ze szkoły).
- Przewlekłe stany zapalne. Tę przyczynę podaję się jako jedną z wielu prowadzącą do otyłości. Na powstawanie przewlekłych stanów zapalnych wpływ ma wiele czynników, jednym z nim jest prawdopodobnie zanieczyszczenie środowiska i smog oraz zanieczyszczone powietrze, którym oddychamy. Już od jakiegoś czasu amerykańscy naukowcy poszukają korelacji między smogiem a wzrostem masy ciała. Coraz więcej dowodów wskazuje na to, że taka istnieje. Dlatego warto, aby dzieci bawiły się z dala od ulic pełnych samochodów.
- Zbyt mała ilość snu. Coraz większa ilość lekarzy zauważa, że dzieci są niewyspane. Chodzą zbyt późno spać, rano wstają, do tego są przebodźcowane (poprzez wielogodzinne „przebywanie” w sieci). Brak odpowiedniej do wieku ilości przespanych godzin zaburza cykl dobowy, prawidłowe funkcjonowanie układ hormonalnego, co ma znów swoje kolejne konsekwencje zdrowotne.
Zastanówmy się, gdzie my dorośli popełniamy błędy, które sprzyjają powstawaniu nadwagi i otyłości u dzieci
- Jedzenie jako uspokajacz i pocieszacz
Większość z nas wie jak np. dwulatek potrafi przyjemny spacer zamienić w koszmar. Wychodzenie z wózka na środku przejścia dla pieszych, kiedy zaraz skończy się zielone światło, płacz z niewidomego powodu, wyrzucanie z wózka zabawek w tłumie czy awantura o patyk w parku to tylko kilka przykładów kreacji maluchów. W takiej sytuacji wymiękamy. To zrozumiałe. I często zdarza się, że, w momencie kiedy maluch podnosi głos, i aby zawczasu zapobiec przykrym dla nas konsekwencjom, wciskamy do małej rączki słodką bułkę, kukurydzianego chrupka, inny wynalazek przemysłu spożywczego lub butelkę z soczkiem. Tym się zajmie, uspokoi. Fakt mały krzykacz się uspokoi, ale jednocześnie nauczy się, że jedzenie daje ulgę w nerwowej sytuacji. Pomyślcie jak to się przełoży na przyszłość. Wielu z nas zajada stres, czy to może mieć powiązanie ze wczesnym dzieciństwem?
- Otwórz dziubek przed TV lub smartfonem
Niejeden rodzic wie jak trudno jest wprowadzać nowe pokarmy do diety dziecka. Najpierw wprowadzamy warzywa, potem owoce i tak dalej. Reakcje na nowe pokarmy są różne, nie zawsze przyjemne dla karmiącego. Ale nie należy się zrażać. Uważa się, że trzeba przeprowadzić kilkanaście prób, mimo niechęci dziecka. Błędem, który często jest popełniany to karmienie dziecka przed ekranem, żeby było szybciej i żeby zjadło cały posiłek. Po pierwsze dziecko nie koncentruje się na czynności samego jedzenia, nie zwraca uwagi na to, co je, jak je i traci poczucie sytości, kontrolę nad jedzeniem. W taki sposób odbieramy mu również szansę poznania przyjemności jedzenia przy stole w obecności członków rodziny.
- Małe przekąski między posiłkami
Półki sklepowe, reklamy w TV zachęcają nas do kupowania różnych batoników, serków, jogurcików, zdrowych przekąsek. Ale czy przekąska może być zdrowa? W młodym wieku niekoniecznie. Dzieci powinny mieć określone godziny posiłków. Ilość posiłków to 4-5 dziennie. Podawanie przekąsek między nimi zaburza cykl trawienia i nie uczy mózgu rozpoznawania, kiedy organizm jest głodny. Dziecko, które je przekąski z pewnością niechętnie będzie jadło główne posiłki. Będzie wybrzydzało, marudziło, bo jest już najedzone. W wieku nastoletnim przekąski stają się często alternatywą dla normalnych posiłków, co jest jednym z powodów otyłości. Dowiedziono, że zmniejszenie liczby posiłków do 1-2 dziennie zwiększa wskaźnik masy ciała (BMI) u młodzieży do wartości 21,5. Spożywający 5 posiłków są znacznie szczuplejsi. Ich średni BMI wynosi 19.
- Soczek do każdego posiłku
Zarówno dzieci jak i dorośli nie potrafią pić wody. A woda powinna znaleźć się w naszej i dziecięcej diecie jako coś stałego, nieodłącznego, naturalnego. Często podajemy dzieciom soczki czy napoje owocowe z plastikowych butelek. Producenci i reklamodawcy przekonują nas, że to „samo zdrowie” dla naszych maluchów. Czy na pewno? Coraz więcej autorytetów twierdzi, że zdecydowanie lepsze od picia soków jest jedzenie owoców i warzyw. Zawierają one błonnik potrzebny jelitom do prawidłowego funkcjonowania. Warto rozważyć ten argument, a także inne, które będą prowadziły do zmiany nawyków żywieniowych.